Strony

Your Baby | ChanBaek : Rozdział 3 - Pierwsze komplikacje



Chanyeol
Mijały kolejne tygodnie naszego zwykłego życia. Praca, dom, jedzenie, spanie, czułe pocałunki ukochanego. To jest to, czego każdy z nas pragnął. Mieć wspaniały związek, móc się kimś opiekować, być osobą, przy której można mieć poczucie bezpieczeństwa, ufać jej, oraz dzielić z nią wszystkie najskrytsze tajemnice.
Mój związek z Baekhyunem rozkwita z dnia na dzień i mimo naszych małych sprzeczek, czy dużych kłótni, wystarczy jeden mały całus, a potrafiliśmy wybaczyć sobie wszystkie błędy. Właśnie na takiej zasadzie to działało.
Cały dzisiejszy dzień zleciał nieubłaganie szybko i dosyć ciężko. Wiedziałem, że gdzieś w mieszkaniu czeka na mnie ukochany z podgrzanym obiadem i ciepłym uśmiechem na twarzy, od którego dzieliły mnie jedynie trzy piętra.
Wyszedłem z samochodu, który zaparkowałem przed dość dużym apartamentowcem i ruszyłem w jego stronę. Wszedłem do windy, wciskając odpowiedni guzik, po czym ruszyłem w górę. Za niecałe pół minuty, byłem już u celu. Podszedłem do klatki, wbiłem kod, następnie robiąc to samo z drzwiami i wszedłem do mieszkania. Zdjąłem buty i płaszcz, odwieszając go na haczyk, by następnie przejść do kuchni.
— Już jestem! — krzyknąłem, domyślając się, że Baekhyun musi być w sypialni.
Podszedłem do blatu i wziąłem talerz z obiadem, po czym wsadziłem go do mikrofalówki.
Po zjedzeniu posiłku wszedłem po schodach do sypialni i mój wzrok utkwił w dość skąpo ubranym Baekhyunie oraz na mnóstwu innych torbach porozrzucanych wokół łóżka. Podszedłem do chłopaka, witając się z nim szybkim całusem i z westchnięciem usiadłem obok.
— Co robiłeś cały dzień? — zapytałem, mimo iż całkiem dobrze wiedziałem, co robił ukochany, sądząc po ogromnym bałaganie dookoła.
— Byłem na zakupach Channie. Szczerze mówiąc, to mógłbyś zarabiać trochę więcej, ponieważ za tak marne grosze nie jestem w stanie kupić sobie nawet spodni z nowej kolekcji od Ashley — sarknął zawiedziony.
Zamknąłem oczy, w duchu licząc do dziesięciu. Zacisnąłem dłonie w pięści, odebrałem chłopakowi laptopa i od razu sprawdziłem stan kart kredytowych.
Starałem się nie wybuchnąć, gdy moim oczom ukazała się marna liczba, nadająca się jedynie po to, by zamienić ją na zgrzewkę wody i trzy bochenki chleba.
Jak poparzony, odłożyłem laptopa na stolik i wstałem, podchodząc do wszystkich toreb po kolei. Zauważając kolejną parę butów, wyciągnąłem je przed siebie i pokazałem chłopakowi.
— Czy cię naprawdę popierdoliło?! Co to ma znaczyć, Baekhyun? Rozmawialiśmy już o tym i chyba doszliśmy do wniosku, że nie potrzebujesz tylu rzeczy, których i tak nie będziesz miał zamiaru na siebie założyć!
— Nie Channie, ja potrzebuję tych rzeczy. Tylko spójrz na tę śliczną kurteczkę z nowej kolekcji! Ach, tyle pięknych rzeczy mógłbym jeszcze kupić, gdyby nie twoje małe zarobki.
— Małe zarobki?! Baekhyun, jestem prezesem największej korporacji w kraju, a na tej pieprzonej karcie było pięćdziesiąt tysięcy! Pytam się, co zrobiłeś, że zostało na niej tylko pięć? — krzyknąłem, wskazując ręką na cyfry, ukazujące się na wyświetlaczu laptopa.
— Nie martw się Yeollie. Postanowiłem być dla ciebie tak miły i na czarnej zostawiłem tysiąc więcej. — Uśmiechnął się dumnie, a moje oczy zrobiły się trzykrotnie większe.
Po raz kolejny chwyciłem urządzenie i sprawdziłem stan czarnej karty, na którą odkładałem większość pieniędzy, przeznaczonych na potrzeby przyszłościowe, takie jak możliwy pierścionek zaręczynowy? Rozważałem taką opcję.
— Byun Baekhyun do cholery jasnej! Jutro bierzesz wszystkie te rzeczy i nie mam pojęcia, jak to zrobisz, ale masz je oddać i sumy na kartach mają powrócić!
— Chanyeol. Niczego nie oddam. Łaziłem całe cztery godziny, by to wszystko zdobyć i teraz, tak nagle miałbym to zwrócić? Za jakiego idiotę mnie masz?
— Za wielkiego idiotę Baekhyun. Nie spodziewałem się tego po tobie i myślałem, że masz chociaż trochę rozumu w tej pustej głowie! — warknąłem i podszedłem do szafek, w poszukiwaniu jego portfela. — Gdzie jest portfel? — zapytałem, lecz odpowiedziała mi cisza, przerywana zdenerwowanym oddechem chłopaka.
— Gdzie jest ten pieprzony portfel, Baekhyun! — wrzasnąłem, patrząc, jak ciało chłopaka lekko wzdryga, na donośny ton mojego głosu, po czym powoli wskazuje na bluzę.
Podszedłem do wieszaka i wyciągnąłem z kieszeni ubrania czarny portfel. Otworzyłem go i wyciągnąłem wszystkie karty, zostawiając mu parę banknotów.
— Nie jestem idiotą, Chanyeol — warknął mniejszy, wstając na równe nogi. Podszedł do mnie, po czym starał się odebrać mi moją własność.
— Nie Baekhyun, nie dostaniesz ich. Przemyśl swoje zachowanie i zwróć te rzeczy, a wtedy pogadamy.
— Chanyeol! Jutro wychodzą nowe kolekcję od Kleina i Amandy. Nie mogę tego tak po prostu nie mieć! Co sobie pomyślą twoi znajomi z pracy, gdy zjawię się u ciebie w marnych pantoflach od Clarksa?
— Nie Baekhyun, nie weźmiesz mnie na sposób. To na mnie nie działa. Jestem prezesem i wydaję na swoje potrzeby do maksymalnie dwóch tysięcy, a nie do czterdziestu, jak ty! — wrzasnąłem, dalej trzymając karty wysoko nad głową mniejszego, tak, by nie mógł ich dosięgnąć.
— Nienawidzę cię, Chanyeol — zapłakał mniejszy, patrząc mi prosto w oczy.
Mimo wszystko, widok płaczącego Baekhyuna, sprawił, że miałem ochotę wziąć go w ramiona i obiecać, że nigdy więcej się to nie powtórzy, lecz teraz znałem jego możliwości i postanowiłem zostać niewzruszony.
Wiedziałem, że gdy chłopak nie dostawał tego, czego chciał, zawsze zaczynał płakać, lub mówić, że jestem najgorszym, co przydarzyło mu się w życiu. Koniec końców, zawsze przychodził, przepraszał i wtulał się we mnie jak mała przytulanka tylko po to, żebym się na niego nie gniewał i zauważał jego osobę.
Niby taka mała osóbka, a trzeba poświęcać jej cholernie dużo uwagi, by to drobniutkie ciałko się nie rozsypało.
Nauczyłem się przez ten okres, jak traktować Hyuna, poznałem wszystkie jego słabości, te mocne i stanowcze strony i nie zamierzałem mu ulegnąć, wiedząc, że to kolejna próba postawienia na swoim i ugięcia mnie.
— Nie. Nie będziesz wydawał moich pieniędzy na prawo i lewo. Zbieram na coś bardzo ważnego, Baek. Zabieram ci te karty i jeżeli będziesz chciał coś kupić, ładnie mnie o to poprosisz — powiedziałem, ciągle nie przerywając kontaktu wzrokowego z mniejszym.
— Nie mam zamiaru pytać cię o każdą rzecz, którą będę chciał kupić. Jestem dorosły! I odłóż tę kartę z powrotem do portfela! — wrzasnął zdenerwowany, zaciskając pięści na mojej koszuli.
— Poczekam, aż się uspokoisz i przemyślisz swoje zachowanie, do tej pory jesteś odcięty od moich pieniędzy, koniec — powiedziałem stanowczo i odwróciłem się z zamiarem wyjścia z sypialni, gdy zatrzymał mnie głos chłopaka.
— Zrywam z tobą Chanyeol, nie zbliżaj się do mnie — sarknął oschle i mógłbym przysiąc, że w tym momencie, po jego policzkach spływały kolejne słone łzy.
Stałem jeszcze chwilę tyłem do pomieszczenia, po czym wzruszyłem ramionami i wyszedłem, zostawiając go samego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz