Strony

Perfect Dad | Nini : Rozdział 9

JONGIN
Wróciliśmy do mieszkania. Sangmin pomógł mi przejść do sypialni i wrócił do siebie. Powolnym krokiem, kicając na jednej nodze i trzymając się mebli, podszedłem do szafy i szybko się przebrałem. Cofnąłem się do łóżka i delikatnie na nie wszedłem, by nie uszkodzić skręconej, obolałej kostki. Przykryłem się kołdrą pod szyję i wystarczyła chwila, a wpadłem do tajemniczej krainy morfeusza, która wydając się, nie miała końca. Codzienność.
Rano obudził mnie syn, informując, że wychodzi do szkoły, wpadnie do Jinwoo i wróci wieczorem. Po kolejnej piętnastu minutowej drzemce, w powolnym tempie wstałem w łóżka, wziąłem telefon i pokicałem do kuchni.
Jedyną okropną przeszkodą przede mną były schody, lecz Kim Jongin da sobie radę! Na samej górze przy schodach, powoli kucnąłem, łapiąc się barierki. Nogi spuściłem w dół i usiadłem na pierwszym schodku. Dobra, przede mną jeszcze dwadzieścia.
Po zjechaniu tyłkiem po schodach wstałem i pokicałem do kuchni. Tam, na blacie zobaczyłem sałatkę, a tuż nad talerzem wisiała karteczka. Wziąłem ją do ręki i przeczytałem dużymi literami napisane: „Smacznego!"
Uśmiechnąłem się pod nosem i zabrałem się za jedzenie. Przysunąłem do siebie telefon i postanowiłem zobaczyć co u Taemina oraz przy okazji dać znać szefowej o skręceniu. Wszedłem na jego profil i przejrzałem zawartość. Sama rockowa muzyka, nic ciekawego... Mam nadzieję, że nie wybieram nudnego partnera na przyszłość.
Kliknąłem ikonkę z chmurką, która mówiła o możliwości napisania wiadomości. Chwilę zastanawiałem się, co mogę spleść, lecz zdecydowałem się na zwykłe „Cześć, co u ciebie?". Tak na wszelki wypadek, by nie pomyślał, że jestem jakimś nachalnym psychopatą. Ale trzeba przyznać, żarty mam epickie!
Westchnąłem cicho, a gdy zjadłem czekała mnie taka sama, ciężka wycieczka do sypialni. Odłożyłem naczynie do zmywarki i pokicałem pod schody. Usiadłem na nich i rękoma próbowałem dostać się na piętro.
Kiedy już udało mi się wejść do sypialni, położyłem się na łóżku, odłożyłem telefon na półkę, włączyłem telewizor i nakryłem się kołderką.
Wiecie jakie to uczucie, kiedy smacznie sobie śpisz i nagle budzisz się, przez uczucie spadania z wysokości? Nie? Otóż wiele ludzi uważa, że śmierć we śnie to najlepsza z możliwych. Spokojna, bez bólu... Moja babcia zawsze mówiła, że wówczas anioły podnoszą cię, i prosto z ciepłego łóżka zanoszą do nieba. Ale czasami zdarza się anioł niezdara, który przypadkowo może cię upuścić.
Ułożyłem się wygonie, tak, by cała noga, była w górze i w mgnieniu oka znalazłem się w krainie Morfeusza.  
CHANYEOL
Po dość długim, nudnym ranku, który wydawał się ciągnąć w nieskończoność, położyłem dzieciaki do południowej drzemki.
Wszedłem do kuchni, uprzednio biorąc laptopa z salonu, usiadłem przy blacie i sięgnąłem po teczkę z dokumentami, leżącą na stole.
W chwili wolnego czasu pomyślałem, że mógłbym, chociaż powysyłać raporty i dokończyć pokaz, który zadecyduje o wyjeździe moich pracowników do Hiszpanii, na tydzień odpoczynku. Przy okazji, oczywiście zabrałbym Baekhyuna i dzieciaki na krótkie wakacje.
Aktualnie zostałem tatusiem z dwoma bliźniakami na głowie, gdyż Baekhyun wybył na zakupy i raczej stamtąd nie wróci, póki nie wyda połowy moich pieniędzy.
Po zaparzeniu sobie kawy usłyszałem ciche pukanie. Wstałem i podszedłem do drzwi, lekko je uchylając.
To, co zobaczyłem, kompletnie zbiło mnie z tropu. Za nic, nie spodziewałbym się, że za drzwiami będzie stał zapłakany Sangmin. Wpuściłem go do środka i od razu przytuliłem, delikatnie pocierając jego plecy.
— Cii nie płacz, mów co się stało — szepnąłem i poszedłem z chłopcem do kuchni. Posadziłem go przy stole, zrobiłem herbatę i usiadłem obok, podając szklankę z napojem. — Więc? — zapytałem, widząc, że młody choć trochę się uspokoił.
Musiało się stać coś poważnego, ponieważ Sangmin nigdy bez większego problemu, nie przychodził do mnie, a tym bardziej z płaczem.
Pokłócił się z Jonginem? Możliwe, ale raczej nie płakałby z tego powodu. Coś w szkole? Oceny? Też odpada, chłopak w miarę dobrze się uczy.
— J-Ja... Chanyeol — zapłakał i znowu mnie przytulił. Westchnąłem ciężko, pocierając jego ramiona i szepcząc prośby o miarowe uspokojenie się.
Gdy w końcu było lepiej i mogliśmy zacząć normalnie rozmawiać, usłyszałem szelest toreb, świadczący o tym, że wrócił Baekhyun. Po chwili zjawił się on w kuchni i spojrzał na chłopaka.
— O boże, Minnie, co się stało? — od razu podszedł do niego i zaczął obdarowywać go małymi buziakami w czoło.
Poszedłem na korytarz po zakupy, w czasie, gdy Baekhyun próbował pocieszać dzieciaka swoimi głupimi żartami. Przyniosłem wszystko do kuchni i zacząłem rozpakowywać.
— J-Ja... — Chłopak kontynuował. — Przespałem się z Jinwoo — powiedział i od razu zaniósł się wielkim płaczem. Spojrzałem w tym czasie zmartwionym wzrokiem na Baekhyuna, który kurczowo starał się dodać otuchy młodszemu.
Zostawiłem wszystko, co do tej pory miałem w rękach, zamknąłem lodówkę i podszedłem bliżej. Usiadłem na krześle, naprzeciw chłopaka i westchnąłem.
— Jak to, przespałeś się z nim? Nie rozumiem czegoś. To przecież twój chłopak, czy nie powinieneś cieszyć się z tego, że to właśnie z nim miałeś ten pierwszy raz? — zapytałem.
— A-Ale to nie jest już mój chłopak — szepnął, a ja, jak na zawołanie wstałem i zacisnąłem pięści.
— Jak to, do cholery nie jest?! Tak po prostu cię przeleciał? To po cholerę było tyle jego starań! — wrzasnąłem, a chłopak po raz kolejny, zaniósł się głośnym płaczem.
Spojrzałem na Baekhyuna, który posyłał mi mordercze spojrzenia i ocierał mniejszemu łzy swoimi małymi łapkami.
— Uspokój się Channie, nie krzycz. Minnie... Wszystko się ułoży, chodź, powiem ci coś, tak w cztery oczy. Yeollie czy mógłbyś? — zapytał, a ja skinąłem głową i wyszedłem. Stanąłem za ścianą, próbując podsłuchać, chociaż część ich rozmowy, co udało się, po zmianie miejsca.
— Wiesz, również przykro mi to mówić, ale miałem taki sam przypadek. Byłem w twoim wieku, może troszkę młodszy. Myślałem, że to naprawdę będzie wielka miłość, ale zbyt się przeliczyłem. Podczas pewnej imprezy, zaprosił mnie do tańca, który z każdą chwilą przeobrażał się w coraz to zachłanniejsze pocałunki. Pamiętam z tego tylko tyle, że trafiłem z nim do łóżka, a rano obudziłem się sam, z cholernym kacem.
— Kto był tą osobą? — usłyszałem głos chrześniaka. A po chwili, Baekhyun znów przemówił.
— Twój ojciec — urwał. — Wiesz, co się stało po tym? Byłem w totalnym załamaniu, nie potrafiłem spędzić dnia bez rozpłakania się, ale pewnego dnia, poznałem Chana, z którym teraz wszystko dzielę i mam dwójkę dzieci. Możesz nazwać mnie szalonym, ale mimo wszystko, cieszę się, że właśnie tak się stało. Wiele mnie to nauczyło i teraz wiem, jak postępować w związkach.
Mimo to, że wkurzyłem się na Baekhyuna, za ukrywanie tego przede mną, uśmiechnąłem się, wiedząc, że zapewne to poskutkowało. Po dłuższej chwili wszedłem do kuchni i objąłem ramieniem Baekhyuna.
— Juuuuż? — pocałowałem go w policzek i spojrzałem na Sangmina, który wpatrywał się w swoje dłonie. — Musisz powiedzieć o tym tacie, młody.
— Nie, błagam, on wpadnie w szał. Lepiej będzie, gdyby nie wiedział, nie chcę, żeby zrobił komuś krzywdę, naprawdę. — Pokręcił głową, wytarł chusteczką nos i wstał.
— Minnie, idziemy z tym do taty, musi o tym wiedzieć — powtórzyłem i wziąłem chłopca pod rękę. — Nie płacz już mały. Głowa do góry. — Uśmiechnąłem się delikatnie i po chwili staliśmy pod drzwiami mieszkania chłopaków.
Weszliśmy do środka, a Jongin, jak na zawołanie wykicał z kuchni. Przeleciał po nas wzrokiem i przypatrzył się Sangminowi. Podszedł powoli do niego, podtrzymując się szafek, ręką podniósł jego brodę i kciukiem starł jego łzy.
— Co się stało? Czemu płaczesz? — zapytał, wpatrując się co chwilę, to we mnie, to w syna, próbując cokolwiek z nas wyczytać.
— J-Ja... Tato, proszę, tylko nie krzycz — powiedział cicho i spojrzał na mnie, na co delikatnie skinąłem głową, pokazując mu, że jestem tu, w razie gwarantowanego wybuchu Jongina.
— J-Ja... Jinwoo, on... Przespał się ze mną i mnie zostawił.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz