Strony

Perfect Dad | Nini : Rozdział 2

JONGIN
- Już, wyczyściliście łóżko? - podniosłem na nich wzrok, próbowałem dusić w sobie śmiech.
- Um, co ty tu robisz? - zapytał Chanyeol i usiadł po drugiej stronie lady.
- Ja? Ja się opiekuje Tae, bo szanowni rodzice nie mieli czasu, byli zajęci czyszczeniem łóżka — uśmiechnąłem się cwaniacko.
Popatrzyli na siebie i Baekhyun dał Chanyeolowi znak by wziął syna do pokoju. Usiadł obok mnie i jakby czytał mi z oczu.
- Ilu zaliczyłeś? - zapytał chłopak.
- Jednego, cóż.. Nie był jakiś tam cudowny, ale dało się znieść, nie raz trafiało się na lepszych — uśmiechnąłem się lekko, na co młodszy przewrócił oczami.
- Napijesz się kawy? - zapytał.
- Chętnie. Serio Baekhyun? Nie mogliście powiedzieć mu czegoś bardziej oczywistego niż czyszczenie łóżka? - zaśmiałem się, ale chłopak mnie zignorował.
- Okej, okej.. Dam ci spokój — dodałem.
Wypiliśmy po kawie, pogadaliśmy, wróciłem do mieszkania i zacząłem się zbierać, bo niestety musiałem iść do pracy.
Tak, pracuję.
Jako asystent dyrektora nieruchomości Davida w dużej korporacji. Pochodzi on z Londynu, gdzie urodził się jego ojciec.
Matka jest Koreanką — również dyrektorka, ale na dziale bankowości na szóstym piętrze.
Zebrałem się, ogarnąłem włosy, włożyłem ciemnogranatowy garnitur, który ozdabiały czarne lakierowane pantofle. Zabrałem wszystkie potrzebne dokumenty i wyszedłem z mieszkania.
Wsiadłem do swojego czarnego audi i ruszyłem w stronę firmy, słuchając pierwszej lepszej playlisty wgranej wcześniej przez Sangmina.
Samochód zaparkowałem na podziemnym parkingu tuż przy ogromnym budynku. Wysiadłem z auta i skierowałem się do firmy. Był to budynek oszklony z 27 pietrami i bogatym, nowoczesnym wnętrzem.
Wszedłem do windy, która od razu zawiozła mnie na ósme piętro, gdzie znajdowało się moje miejsce pracy przed gabinetem szefa.
Usiadłem wygodnie w fotelu, uruchomiłem laptopa, rozłożyłem wszystkie dokumenty, przywitałem się z pracownikami i przeszedłem do kończenia uzupełniania formalności i robienia kolejnego raportu, którego zupełnie przypadkiem zapomniałem wczoraj zrobić.
Cały ten czas pracy przy biurku zleciał niemiłosiernie szybko. Godzina szesnasta, oddałem szefowi wszystkie raporty i dokumenty potrzebne do realizacji nowego projektu na reklamę banku. Zostało mi tylko przeniesienie różnych papierków na dwunaste piętro, do działu reklam.
Wszedłem w windę, która przeniosła mnie cztery piętra wyżej w niecałe dziesięć sekund, poszedłem do babki, która się tym zajmuje, a przy jej boku ukazał mi się niezły chłopak.
O cholercia, chyba się zakochałem!
- Witaj Jongin, to jest Woohyun. Mój nowy asystent — powiedziała brunetka z lekkim uśmieszkiem na twarzy. Woohyun, już nawet to imię przyprawia mnie o bóle w okolicach podbrzusza.
Chłopak był bardzo wysportowany. Miał szerokie ramiona, duże, umięśnione uda, dłoń dwa razy większą od mojej. Wyraz twarzy miał sukowaty, ale to na swój sposób mnie bardziej przyciągało. Wystające kości policzkowe, mały nos, głębokie czarne oczy oraz ciemnobrązowe włosy z przedziałkiem na środku, które opadały mu na oczy.
Wait, to przecież ja jestem seme!
- Przyniosłem dokumenty, o które prosiłaś szefowo — uśmiechnąłem się i wyciągnąłem rękę z teczką, którą miałem zamiar dać kobiecie, lecz moje zamiary przerwała ta osoba. Koleś wyrwał mi teczkę z ręki i wyszedł z pomieszczenia, jak myślę do swojego gabinetu. Brunetka trąciła głową w znaku, bym wyszedł za chłopakiem, tak więc zrobiłem.
No to będzie trudno.
Próbowałem zacząć rozmowę, ale dość długo zastanawiałem się co powiedzieć. Nigdy nie było mi trudno poderwać jakiegokolwiek faceta, co się zmieniło od pory imprezy?
Przecież jestem mistrzem podrywu!
- Masz, zanieś to do szefa i jak myślę, jesteś już wolny, nieprawdaż? - zapytał chłopak jego nieziemsko męskim i seksownym głosem. Wyobrażam sobie, jak krzyczy moje imię w nocy, cudownie.
- A ty? Jak skończysz, dałbyś się gdzieś zaprosić? Może kino? - zapytałem, nie zważając na to, czy chłopak da mi kosza, czy nie. Nawet jeśli to i tak będę się o niego starał!
- Czemu nie, kończę właściwie teraz. Tylko jest jeden problem. Nie lubię kina, wole teatr. - odparł mężczyzna, dalej nie zmieniając wyrazu twarzy. Szczerze zaczynałem się trochę bać. Tak szybko dał się ponieść? Czy on też, szuka naiwnej miłości?
- Dobra, teatr też odpowiada mi jak najbardziej. Bądź o osiemnastej przy pomniku na placu w centrum. Tu masz mój numer w razie czego — podałem chłopakowi wcześniej przygotowaną karteczkę z numerem, tak w razie nagłego przypadku zakochania się, jak ten.
Każdemu może się zdarzyć, zakochanie od pierwszego wejrzenia!
Pożegnałem się z chłopakiem i ruszyłem w stronę windy. Wróciłem do swojego stanowiska, oznajmiłem szefowi, że skończyłem całą pracę, posprzątałem i mogłem wracać do mieszkania.
W drodze powrotnej dostałem smsa od syna.
"Tato, idę do Jinwoo, nie wrócę dziś na noc. Nie musisz się martwić, nie będziemy robić złych rzeczy ani nic tego typu, do jutra" - odczytałem i z westchnięciem odłożyłem telefon na siedzenie pasażera.
Ah, ta dzisiejsza młodzież.. Potrafią zakochać się tak szybko, a potem nic z tego nie wychodzi.
Gdy dojechałem na miejsce, poszedłem do mieszkania. Wziąłem szybciutki prysznic, przebrałem się w czarne — jak zawsze, ciuchy. Ułożyłem w końcu grzywkę i zadzwoniłem do Baekhyuna.
- Ej młody, nie ogarniesz! Zakochałem się! - krzyknąłem do słuchawki zadowolony.
- Który to już raz w tym tygodniu? - powiedział zrezygnowany.
- Nieważne, ale za czterdzieści minut jadę z nim do teatru!
- Ty i teatr? O cholera, musiał ci naprawdę namieszać w tej główce — mruknął chłopak.
- Dobra nic, idę. Potem przyjdę i zdam ci relację! - krzyknąłem, po czym się rozłączyłem. Telefon włożyłem w tylną kieszeń i poszedłem do kuchni coś zjeść.
Zrobiłem sobie tosty na szybko, zjadłem i ruszyłem do samochodu, wcześniej zamykając drzwi na wszystkie spusty. Do centrum miałem jakieś piętnaście, do dwudziestu minut, także zdążę z dojazdem na styk.
Po piętnastu minutach podjechałem pod pomnik i zobaczyłem Woohyuna, jak pisał coś w telefonie. Uchyliłem szybę i poleciłem mu wsiąść na miejsce pasażera. Przywitaliśmy się i ruszyłem w stronę teatru. Cała podróż minęła szybko i dość cicho, ponieważ chłopak zajęty był telefonem.
Ja cię kocham, a ty na mnie nie zwracasz uwagi!
Dojechaliśmy na miejsce, poszliśmy do teatru, zajęliśmy siedzenia na górnych balkonach i czekaliśmy do rozpoczęcia seansu. Chyba "Taniec kwiatów", jaki pojeb wymyśla coś takiego?!
Miałem zamiar na całym spektaklu spać, ponieważ nie zapowiadało się ciekawie.
Obudźcie mnie, jak się skończy!
Wszystko ładnie, pięknie się zaczęło, weszli aktorzy, tancerze, zaczęli tańczyć, śpiewać i co to tam jeszcze można było robić. Ułożyłem się wygodnie w fotelu i przymknąłem oczy z zamiarem zdrzemnięcia się.
Po dwudziestu minutach drzemania obudził mnie czyjś głośny ryk ze sceny. Drgnąłem lekko, spojrzałem na chłopaka obok, na szczęście był zbyt zajęty oglądaniem tego czegoś, niż samym mną. Nie wiem, przyszedł tu tylko dlatego, że skorzysta za darmo? A ja to co?
Spojrzałem na scenę, gdy ktoś powiedział: "A teraz nasz najlepszy tancerz, duma naszego teatru pan Lee!", po czym usłyszałem szum oklasków i krzyków. Uniosłem brwi i wyostrzyłem wzrok, by przyjrzeć się wchodzącemu chłopakowi.
Gdy tylko go ujrzałem, moje serce zaczęło bić szybciej.
O cholercia, chyba się zakochałem!
To przecież jest istny Bóg! Anioł! Zesłany wyłącznie dla mnie! Że też wiedziałem, żeby tu przyjść!
Po solówce tego ideała wyszli aktorzy i wszyscy pożegnali się dużym ukłonem. Zeszliśmy na dół, przeprosiłem kolegę, który znowu nie był zbyt mną zainteresowany i pognałem prosto do miejsca, w którym znajdował się blondyn.
Złapałem go przy tylnym wyjściu, oczywiście powiedziałem, że pięknie zatańczył i wziąłem od niego numer.
Schowałem karteczkę w tylną kieszeń i wróciłem do towarzysza.
Po dwudziestu minutach jazdy, bezsensownej rozmowy o seansie i kolejnym spotkaniu, jeżeli w ogóle takie będzie, wyrzuciłem gościa pod jakimś przystankiem i wróciłem do domu.
Wszedłem do mieszkania, przebrałem się, wcześniej wyjmując zapisany numer z tylnej kieszeni spodni i popędziłem do Baekhyuna.
Stanąłem pośrodku salonu, gdzie siedział Chanyeol i Baekhyun i wykrzyczałem na cały regulator.
- Nie ogarniecie! Zakochałem się! - na co oni wymienili się niezdziwionymi spojrzeniami.
- No to przecież mówiłeś, jak poszła randka? Chłopak się nadaje? - zapytał Chanyeol dusząc w sobie śmiech.
- Jaki chłopak? A ten, jednak to głupi sztywniak, nie chcę go — powiedziałem szybko.
- Więc w kim się zakochałeś? - zapytał rozbawiony Baekhyun.
- Oj był tam taki koleś, co tańczył i to w nim się zakochałem, mam nawet jego numer!
- Jak się nazywa? - kontynuował Chanyeol.
- Um.. Nie wiem — podrapałem się po karku ze skwaszoną miną.
- Zakochałeś się w chłopaku, masz jego numer i nawet nie zapytałeś o imię?! - wykrzyczał Baekhyun.
- No co, nie czepiaj się mnie! Byłem nim zbyt zauroczony, by o takim czymś myśleć!
- No dobra, dobra — mruknął Baekhyun.
- Chodź, napijemy się czegoś i opowiesz nam wszystko — rzucił Chanyeol i po chwili wszyscy znaleźliśmy się w kuchni, gadając o chłopakach.
Miałem dziś wyjątkowo dobry humor. Nie zamyślałem się z powodu braku starej miłości, może dlatego, że byłem zbyt zajęty, by o tym myśleć?
Mam syna, który również ma kochającego chłopaka. Bardzo im kibicuje, nie chciałbym, by z którymś z nich stało się to, co z Kyungsoo.
Nie potrafię sobie poradzić w wychowaniu syna, nie potrafię z nim rozmawiać, spędzać wspólnie czasu, wyjechać gdzieś, do rodziny, na święta, cokolwiek.
Czy ja w ogóle nadaję się na ojca?
CHANYEOL
- Co o tym myślisz skarbie? - powiedziałem, podchodząc do Baekhyuna i obejmując go w pasie od tyłu.
- O Kaiu i jego zakochaniach? Cóż, dobrze wiesz, że ma trudny okres. Stracił ukochanego, ojca swojego dziecka. A on, jak to on, nie potrafi sobie poradzić — mruknął cicho i odwrócił się w moją stronę, na co ja złożyłem mu słodki pocałunek na ustach.
- Kochanie.. A gdyby tak, wiesz.. - przejechałem chłopakowi kciukiem po plecach i składałem słodkie pocałunki na jego szyi — No wiesz, dzieci już śpią.. - mruknąłem mu cicho do ucha i przybliżyłem go biodrami do siebie.
- Tatusiu, znowu będziecie czyścić łóżeczko? - odskoczyłem od Baekhyuna, gdy usłyszałem słodziutki głosik Ji. Chłopczyk stał w swoich zielonych kapciach centralnie w wejściu do kuchni.
- Kochanie, czemu nie śpisz? - zapytałem syna i podszedłem do niego, kucając przy nim.
- Chce mi się pić — powiedział chłopiec i podszedł do lady, z której próbował ściągnąć butelkę, którą zaraz podał mu Baekhyun.
Mały napił się i spojrzał na naszą dwójkę, przecierając małymi piąstkami oczka.
- No, leć już do łóżeczka skarbie — poleciłem chłopczykowi.
- Tatusiu, a wy będziecie czyścić dziś łóżeczko?
- Wiesz kochanie, jak tatuś Baekhyun będzie miał ochotę, to czemu nie — uśmiechnąłem się do syna.
- Tatusiu, a mogę popatrzeć? Też chcę czyścić łóżeczko, na przykład wujkowi Sangminowi! Bo on to taki brudas troszeczkę — mruknął Ji, na co ja wziąłem go na ręce i poszedłem z nim do ich pokoju.
Położyłem go na łóżeczku i przykryłem szczelnie kołderką.
- Chodź skarbie. Leć już spać, a zanim się obejrzysz, będziesz czyścił łóżeczko wszystkim dziewczynom, albo możliwe chłopakom w okolicy! - powiedziałem z entuzjazmem, na co on pokiwał główką i zaraz zasnął.
Wróciłem do Baekhyuna i zacząłem naparzać jego słodkie usteczka. Spojrzałem mu w jego głębokie brązowe oczy.
- To jak, tatuś Baekhyun ma ochotę dzisiaj czyścić łóżeczko? - rzuciłem cicho, śmiejąc się pod nosem.
- Kochaj się ze mną, Chanyeol.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz