Strony

One Shots : Definition | SeBaek | Angst


~☆~
Tytuł: Definition
Paring: SeBaek
Gatunek: Angst
Liczba słów: 955
~☆~
~☆~ 
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - szepnął Sehun ściszonym głosem, a po moim karku przeszły niemiłe dreszcze.

Siedzieliśmy teraz na przyczepie samochodu, przy brzegu zimnego oceanu. Chłodny powiew wiatru otulał nasze nagie ciała, które okryte były jedynie polarowym kocem. Ciemną strukturę nieba oświetlały jedynie małe, białe punkciki przypominające gwiazdy. To dziwne, że po tym wszystkim, co się stało, jestem tutaj, po udanym stosunku i wtulam się plecami w klatkę piersiową mężczyzny. Nie byle jakiego mężczyzny, lecz mojego.

Szum fal, obijających się o krawędzie horyzontu. Słony zapach bryzy... To coś, czego od dawna pragnąłem. Pragnąłem czuć się kochanym, słyszeć to, mówić, być.

Pragnąłem najnormalniej w tym pieprzonym świecie żyć pełnią życia, korzystać z młodości i wyszaleć się nie zważając na konsekwencję swoich czynów, mając nadzieję, że wszystko zostanie mi wybaczone. Po części może faktycznie sprawiam wrażenie aroganckiego, jak powiedział mi to Chanyeol.

Czy chcę być panem życia? Oczywiście.

Pragnąłem poczuć coś, czego do tej pory nie byłem w stanie. A dlaczego? Przez ślepą miłość do chłopaka, który dopiero pięć minut temu doprowadzał mnie do szaleństwa. Wiem, że zrobiłem źle. Lecz nie chcę od niego odchodzić. Tak cholernie go kocham, jak ranię.

Odwróciłem się przodem do ciepłego ciała ukochanego i spojrzałem mu smutno w oczy, obejmując małymi dłońmi jego proste, lecz rozbudowane plecy. Po chwili wpatrywania się w czarne jak węgielki oczy wyższego otworzyłem usta z zamiarem powiedzenia jakiegokolwiek słowa, opisującego sytuację, w której się znajdowałem.

- Przepraszam - szepnąłem cicho, spuszczając wzrok na tors chłopaka, który zaraz podparłem rękoma. - Nie chciałem, by tak wyszło.

- Dlaczego...? - powtórzył chłopak, drżącym głosem. - Nie wystarczam ci? Nie czujesz już nic do mnie? W takim razie dlaczego? Dlaczego tu teraz jesteś? Dlaczego byłeś szczęśliwy, gdy mogłem się tobą zająć? Dlaczego ze mną rozmawiasz? Dlaczego mnie przepraszasz? Dlaczego dajesz się opiekować? Dlaczego? - usłyszałem ciche pociągnięcie nosem i z powrotem spojrzałem na bladą twarz mężczyzny.

Objąłem ją delikatnie rękoma i musnąłem lekko spierzchnięte, malinowe usta ukochanego.

- Przepraszam, naprawdę nie chciałem. Myślałem, że robiąc to, coś się zmieni, ale jednak tak się nie stało. Kocham cię, nadal cię kocham, rozumiesz? Kocham cię... Cały czas myślę o tobie. Zraniłem cię. Powinieneś mnie nienawidzić, nawrzeszczeć, uderzyć, cokolwiek... Jestem szmatą. Tak po prostu mi wybaczasz? - zapytałem, czując w moich oczach słoną ciecz, która ma zamiar wypłynąć, na moją delikatną cerę.

Chłopak jedynie spojrzał na mnie, a z jego oczu uroniło się parę kropelek łez. Sehun naprawdę płakał. Płakał tutaj przede mną. Pierwszy raz widzę, jak płacze. Poczułem dziwne ukłucie po lewej stronie klatki piersiowej i jak najdelikatniej starłem mu łzy, spływające niczym strumień wodospadów.

- Już wiem, jak to jest nienawidzić samego siebie z całego serca... - Dodałem ciszej.

- Wiesz, dlaczego ci wybaczam? Bo widzisz, jeśli naprawdę kogoś kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. Choćby nie wiem, co zrobił, gdzie był i z kim był. Zawsze wracasz, nieważne jakby cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się, co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon, oczekując, że zadzwoni. Jeśli kogoś kochasz, to o niego walczysz. Bezwarunkowo. O niego, o jego szczęście, o to, żeby cieszył się każdym dniem, każdą chwilą. I nie poddajesz się - wiesz, że nie możesz się poddać, bo ta osoba jest wszystkim, co ma na tym świecie, co cię tu trzyma. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego twojego dnia, każdych twoich wzlotów i upadków. A gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej. To właśnie jest miłość.

Chwilę przetworzyłem każde jego słowo. To jest ta definicja miłości, tak? Więc jedni chcą miłości, drudzy ranią wszystkich wokół. Drudzy wywołują wojny, jedni wciąż walczą o spokój. Boję się, że mogę go stracić i nigdy nie odzyskać. Że to, że teraz tutaj jest, jest zwyczajnie jedną z moich sennych zwidzeń. Że to się tak naprawdę nigdy nie wydarzyło. Czy to się wydarzyło?

- Kocham cię - powiedziałem po dłuższej chwili milczenia i wtulania się w ciało mężczyzny, które nagle zrobiło się zimniejsze. - Teraz już to wiem. Kocham cię cholernie. Wybacz mi, już więcej nie popełnię tego błędu.

- Nie gniewam się na ciebie, cholera, nie gniewam się. Nie mogę na ciebie krzyczeć, nie mogę cię karać, nie mogę. Jesteś moją małą gwiazdeczką, wiesz? To tak jakby, nie istniało nic na tym błękitnym firmamencie, oprócz ciebie. Tylko ty potrafisz rozświetlić każdą sekundę mojego życia, jesteś jak te gwiazdy, które oświetlają granatowe sklepienie, w którym tak dużo jest sprzeczności. I tylko w twoich ramionach czuję się jak w niebie.

- Sehun... - Spojrzałem na chłopaka, czując, jak drżącą dłonią wyciera mi spływające łzy, po czym mocno mnie do siebie przysuwa.

- Cii, już nic nie mów, wybaczam ci, cholera. Nie zniosę tego dłużej. Jesteś dla mnie wszystkim i chcę dla ciebie jak najlepiej, dobrze to wiesz, prawda moja mała gwiazdeczko? - zapytał i okrył moje plecy ciepłą, skórzaną kurtką, należącą do jego osoby.

Po chwili chłopak pociągnął mnie delikatnie do tyłu tak, że znaleźliśmy się w poprzedniej, leżącej pozycji. Jednak tym razem, nie leżał nade mną i nie całował mnie zachłannie, starając się nam obu dogodzić, lecz obejmował moje drobne ciało tak, jakby miało się zaraz rozpaść. Tak, jakby każda chwila była dla niego tą ostatnią. Ale ja nie zamierzam się poddać, teraz wiem, że mam siłę. Kocham go. Naprawdę go kocham.

Poczułem na swoim czole krótki pocałunek, obdarowany przez ciepłe usta chłopaka. Odwróciłem się w stronę ukochanego i ziewnąłem przeciągle, starając się zatopić twarz w nagim ramieniu Sehuna, które już po chwili przykryłem drugim kocem, bojąc się, że przeze mnie się przeziębi.

- Śpij gwiazdeczko, musisz się dobrze wyspać, chcę, by moja księżniczka była wyspana - szepnął cicho chłopak, muskając lekko moją szyję.

- Jak mam zasnąć? Skoro kiedy zamykam powieki, widzę twoje piękne oczy, niczym dwa czarne węgielki. Tak jakby były one stworzone tylko i wyłącznie do mojej dyspozycji. I jeszcze z tym niepowtarzalnym błyskiem.

- One już od dłuższego czasu są stworzone tylko i wyłącznie do twojej dyspozycji, gwiazdeczko.

Gwiazdeczko...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz