Strony

Perfect Dad | Nini : Rozdział 4

JONGIN

Przez cały ten czas, jak byliśmy na zakupach, obserwowaliśmy obiekt cudownego chłopaka, który skradł moje samotne serduszko.

Szliśmy po cichu, chowając się za regałami, gdy tylko odwracał się do tyłu, jakby wyczuwał, że ktoś go obserwuje.

W jednej chwili chłopak obrócił się na pięcie i spojrzał spode łba na naszą dwójkę skradającą się tuż za nim. Podszedł do nas, a my odwróciliśmy wzrok, udając, że patrzymy gdzieś indziej.

- Potrzebujecie czegoś? - Zapytał blondyn.

- Potrzebuję ciebie. Pamiętasz? Teatr i cholernie seksowny mężczyzna, który zyskał od ciebie numer telefonu? - odpowiedziałem, uśmiechając się.

- To mój syn Sangmin.. Sangmin, to twój przyszły tata, którego imienia nie znam. Em znaczy znajomy! Tak, znajomy! - szybko się poprawiłem.

- No tak, cześć.. Taemin jestem — uśmiechnął się i podał rękę mojemu synowi, po czym spojrzał na mnie jakby na jakiegoś walniętego świra i również podał mi rękę.

- Jongin, dla znajomych Kai — przedstawiłem się, szturchnąłem Sangmina w bok i rozkazałem, żeby poszedł sobie coś poprzeglądać, a ten pobiegł z prędkością światła w rząd "erotyka".

Westchnąłem cicho i spojrzałem na chłopaka przed sobą. Miał minę jak srający kot, ale to nic! Jeszcze trochę i będzie krzyczał moje imię z rozkoszy!

Po dłuższej chwili postanowiłem mówić.

- Pamiętasz mnie, prawda? - zapytałem.

- Jasne, że pamiętam gościa, który napadł na mnie jakby miał coś z głową — uśmiechnął się lekko.

- Nie jesteś wcale taki zły, jaki się wydajesz na pierwszy rzut oka — mruknął z niechęci do jakiejkolwiek rozmowy.

- Mogę ci udowodnić, że wcale nie jestem zły, a nawet całkiem przeciwnie! Jestem bogiem — zaśmiałem się, patrząc w głębokość jego brązowych tęczówek.

- Nie schlebiaj tak sobie — mruknął.

- Dasz umówić się na randkę, ty zesłany-wyłącznie-dla-mnie-aniele? - Tak Kai! Dawaj! Uda ci się! Już prawie jest!

- Hm, no czemu nie — chłopak udał, że myśli, po czym lekko się uśmiechnął.

Jest kurwa! Kai, jesteś mistrzem! Wiedziałem, że to podziała!
To pewnie ten mój urok!

Umówiliśmy się na randkę, omawiając szczegóły spotkania przy stoisku z ogórkami, tak ogórkami. Jak dojdzie co do czego, będziemy mieli co wspominać, prawda?

O dobre wspomnienia też trzeba zadbać.

Pożegnaliśmy się i poszedłem szukać Sangmina. Znalazłem go jak zwykle na dziale z zabawkami do łóżka, cóż.. To normalka. Ma się to we krwi.

Zrobiliśmy zakupy, wróciliśmy do domu i położyliśmy się spać.


Rano jak zwykle szybkie śniadanie oraz zebranie się do pracy. Sangmina ściągać z łóżka nie musiałem, bo dziwnie był już gotowy do szkoły i czekał na Jinwoo.

Dzień w pracy również zleciał szybko i bez żadnych — na szczęście — konfrontacji z Woohyunem. Ostatnią rzeczą, jaką musiałem zrobić, było zaniesienie dokumentów do szefowej.

Zebrałem wszystkie papiery i pospiesznie pogoniłem na górę, starając się załatwić ostatnią rzecz jak najszybciej i iść do domu. Wygodne łóżko i telewizja już czeka!

Stanąłem przy gabinecie szefowej, usłyszałem imię mojej miłości spotkanej wczoraj przy ogórkach i znowu zacząłem zabawę w szpiega. Cichutko jak myszka stanąłem przy drzwiach i skuliłem się, by nie było widać mnie przez niezbyt widoczną szybkę w ogromnych, rozsuwanych drzwiach.

- No Taemin, ale przecież to jest dobry i uczynny człowiek, powinieneś dać mu tę szansę. Sprawuję się bardzo dobrze, może akurat przyniesie ci korzyści? - usłyszałem głęboki i kobiecy głos pracodawczyni.

Czekaj, zaraz..

Skąd ona zna Taemina i o czym oni do cholery rozmawiają?

Czy to znaczy, że on już ma kogoś na boku i nic mi o tym nie dał znać? W sumie nie zdziwiłbym się, bo go nawet o to nie spytałem. Krisusie, Kai.. Czemu jesteś taki durny? Co on sobie o mnie pomyśli?

Ale jest jeszcze jedno pytanie.
Skąd oni się do cholery znają?!

- Oj synku.. Ja wiem, że nie lecisz na tego typu facetów, ale moglibyście spróbować. Do tego jest bogaty, bankowiec musi zarabiać dużą sumkę, a wykładowca u nich na dziale bardzo dobrze wszystkim płaci — odpowiedziała po chwili do słuchawki.

Synku? To facet z nieziemską urodą, z mega wielkim talentem tanecznym i anielskim głosem jest synem tej baby?!

O święty Siwonie!

Jego ojciec musi być zajebiście przystojny, ponieważ ani trochę nie przypomina mamusi — albo jest jeszcze taka możliwość, że został podrzucony.

Moje rozmyślania przerwał odgłos zbliżających się do wejścia szpilek, na co szybko odskoczyłem od drzwi i zanim mogłem zapukać, stanęła przede mną osoba samej szefowej z lekkim uśmiechem na twarzy.

Wpuściła mnie do środka, omówiliśmy wszystko, co było związane z pracą i mogłem iść do domu. Jednak zanim wyszedłem, zatrzymał mnie głos kobiety.

- Jongin? - zapytała, a ja odwróciłem się w jej stronę.

O cholera, chyba coś przeskrobałem. Albo pomyliłem dokumenty,
Albo nie to przepisałem!

- Umówiłeś się z moim synem prawda? - kontynuowała.

Stanąłem jak słup, nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
Po dłuższej chwili postanowiłem powiedzieć wszystko zgodnie z prawdą. Kłamstwo ma krótkie nogi.

- Tak, umówiłem się z... Taeminem — dokończyłem niepewnie.

- Ah, to dobrze — uśmiechnęła się delikatnie — Trzymam za was kciuki! A właśnie.. Musisz się troszkę postarać, bo na razie zepsułeś sobie reputację u niego i ten mały móżdżek myśli, że jesteś świrnięty. Jesteś równy facet i szczerze to jak mi się do cholery nie postarasz, to ja nie wiem, co ci zrobię. Fajnie byłoby mieć w końcu równego zięcia po tylu nieudanych próbach — podeszła do mnie wolnym krokiem i poklepała mnie po ramieniu.

Wow, zajebistą będę miał teściową!

Nigdy do tej pory, nie znałem z tej strony szefowej. Zawsze była cichym, kulturalnym, odnoszącym się z szacunkiem człowiekiem, nigdy z jej ust nie wyciekło żadne przekleństwo..

Szalona mamuśka hehe.

No.. Tylko mogłaby trochę wydać na operowanie sobie mordy.

- Huh, no nieźle — szepnąłem sam do siebie — Dobrze, postaram się. W takim razie ja już pójdę, nie jestem do niczego potrzebny? - uśmiechnąłem się.

- Nie, jesteś już wolny. Idź i szykuj się na randkę — pomachała mi z uśmiechem.

Czemu moja szefowa zachowuje się jak jakaś świrnięta, jeżeli chodzi o drugie połówki syna?

A może to przez nią, nie udawało się biednemu chłopcu? W sumie.. Nie zdziwiłbym się, ale już do tego przywykłem. Nic co ludzkie nie jest mi obce!

Wyszedłem z biura i pojechałem do mieszkania, wstępując wcześniej do Jinwoo po Minnie.

Wziąłem szybki prysznic, ułożyłem starannie włosy i zawołałem syna do pomocy w wyborze ubioru.

- No chyba cię pojebało! Przecież to nie pasuje do tych spodni, zgłupiałeś? - palnąłem palcem czoło chłopaka.

- Jak nie pasuje, przecież joggery bardzo pasują do czarnego t-shirtu! Krisusie, ojciec! Ty mi już tu nie wymyślaj! Jak chcesz się ubrać, co? Może najlepiej idź tam w samych majtkach i bez problemu!

- Wiesz, lepiej wyglądałbym nawet bez majtek, ale to już dawno przereklamowane skarbie — uśmiechnąłem się łobuzersko, a chłopak strzelił się ręką w czoło — Ja w tych spodniach chodził nie będę, a co dopiero na randkę! Ty w ogóle masz poczucie stylu?

- Ojciec, ty mnie nie denerwuj. Przecież kupiłeś te spodnie dwa dni temu! I kupiłeś je po to, żeby leżały w szafie, tak? Ubieraj się w to! - krzyknął chłopiec i podał mi spodnie do ręki — Patrz. Jest jeden plus.
Jeżeli je założysz, to szybciej je ściągniesz, bo są na gumce i do tego są wygodne i ładne! Przecież lubisz wygodę w majtach, czyż nie?

- E, ty już tu nie filozofuj! Zajmij się swoimi majtami, masz w nich w ogóle coś? - przekomarzałem chłopaka — Dobra pójdę w nich, ale daj mi inną bluzkę, bo w tej wyglądam jak ten chiński model z rozrzutnikiem gnoju na ryju, co ma obsesje na punkcie Gucciego!

- Biała może być? - powiedział chłopak, szukając innej koszulki w garderobie — masz tyle ubrań, a w połowie nie chodzisz! Kiedy ostatnio byłeś w tej koszulce? - zapytał i wyciągnął t-shirt z podobizną klauna mordercy.

- Ale ja w niej śpię, więc nie mogę w niej nigdzie chodzić! - skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i oparłem się o komodę.

- Z tego, co wiem i widzę, to śpisz bez koszulek a jeszcze częściej jak kogoś przyprowadzisz, śpisz bez niczego — mruknął ciszej i wyciągnął zwykłą białą bluzkę, którą zaraz uniósł do góry — Masz, zakładaj to i nie marudź — zerknął na zegarek — zaraz się spóźnisz.

- No już, przecież ubieram! - założyłem ładnie wszystkie ubrania naszykowane przez syna i przejrzałem się w lustrze.

- W sumie, ładnie jest! Dzięki synu! - powiedziałem, na co chłopak głośno wypuścił powietrze z ust.


Wszedłem do restauracji i zająłem wcześniej zarezerwowany stolik. Nie byłem przed czasem, ale zapewne chłopak się spóźni. Przyglądałem się Seulskim wieczornym drogom i znowu wspomnienia wróciły.

Dlaczego to robię? Czemu nie mogę być dalej wierny, po śmierci ukochanego? Zrobiłem coś źle?
To moja wina.. Gdybym tamtego wieczoru zadzwonił do Kyu, gdyby odezwał się, żebym po niego przyjechał.. Jestem głupi, czemu sam nie mogłem na to wpaść? Jestem tak cholernie zapatrzony w siebie.

Czy na pewno chcę zacząć wszystko od nowa z innym facetem? Nie wiem.
Czy jestem na to gotowy? Nie wiem.
Czy zapomniałem już o swojej starej miłości? Oczywiście, że nie.
Czy zakocham się w kimś tak bardzo, jak w Kyungu? Nie wiem.

Czy to tylko zauroczenie?.. Nie wiem.

Moją walkę z myślami i wgapianie się w przemoczoną z deszczu jezdnię przerwał dzwoneczek informujący o przybyciu do restauracji kolejnej osoby. Szybko wyłapałem sylwetkę chłopaka, który do mnie zmierzał.
Wstałem, powiesiłem jego płaszcz na oparciu krzesła i wróciłem na swoje miejsce.

No Jongin.. Poznaj dzisiaj odpowiedzi na wszystkie nurtujące cię pytania.

- Przepraszam za spóźnienie, były małe problemy z dojazdem tutaj przez most, bo droga była zamknięta. Jakiś facet chciał popełnić samobójstwo i musiałem objechać wszystko dookoła — posłał mi przepraszające spojrzenie, przez co poczułem dziwne mrowienie na karku.

- Dobrze, nic się nie stało. Sam dopiero przyjechałem. Wybaczam — zaśmiałem się i podałem chłopakowi kartę menu.

- Co zamawiasz? - spojrzałem na jego anielską twarzyczkę.

Wszystko działo się jak w filmie. Spowolniony tryb, odgarnięcie blond włosów z czoła, powolne mrugnięcie, nawilżenie ust. Rozmarzyłem się pod wpływem uczuć towarzyszących mi przy obserwowaniu chłopaka.

- Jongin, słyszysz mnie? - przerwał chłopak.

- Um tak, jasne jasne. Więc co zamawiasz? - powtórzyłem, a zaraz przy nas zjawił się wysoki kelner z kartką w ręku.

- Wezmę Bibimbap, Onggi i jakiś sok do picia — uśmiechnął się i powtórzył to kelnerowi, który później spojrzał na mnie.

- Ja poproszę to samo — powiedziałem i gdy kelner poszedł, zwróciłem się do chłopaka.

Po dwudziestu minutach atmosfera się rozluźniła. Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim, poznawaliśmy się i starałem się zrobić jak najlepsze wrażenie. Bo z tego, co powiedziała mi szefowa, to jasnowłosy nie był zbyt do mnie przekonany. Dowiedziałem się, co lubi robić, jakie ma hobby, że jest pomocnikiem lekarza na praktykach w szpitalu dwie uliczki od mojego mieszkania i, że dorabia jako tancerz w teatrze.

- Jak się nazywa papuga, która lubi samochody? - powiedziałem, a chłopak spojrzał na mnie spode łba.

- Blachara! - Krztusiłem się swoim własnym śmiechem i wycierałem łzy z kącików oczu, spowodowane gwałtownym nabieraniem powietrza.

Wszyscy ludzie w restauracji oraz kelnerzy i baba przy kasie skierowali wzrok w moją stronę i mogłem usłyszeć tylko niewyraźne uwagi dotyczące mojego śmiechu.

Spojrzałem na chłopaka i zobaczyłem jak siedzi dumny, że jest tu z tak zajebiście przystojnym, atrakcyjnym, śmiesznym facetem i do tego z najlepszymi żartami na świecie.

- Mam do ciebie prośbę, Kai — powiedział chłopak.

- Tak? Jaką? - spytałem, próbując się uspokoić.


- Mógłbyś śmiać się troszkę ciszej, bo zaraz właściciel restauracji nas stąd wygoni. Spójrz tylko, już ma na twarzy wypisane "Zamorduję cię, jeżeli jeszcze raz wydasz jakikolwiek dźwięk niewdzięczniku".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz