Sehun
— Oh, wstawaj! — usłyszałem czyjś krzyk, ale byłem za bardzo zakopany pod kołdrą i poduszkami, żeby rozpoznać kto to. Wiedziałem tylko, że ktokolwiek to był, będzie rozczarowany, bo byłem zmęczony jak cholera.
— Spierdalaj — wymamrotałem, zdecydowanie nie w humorze. Jednak ktokolwiek to był, nie zrozumiał.
— Okej, sam mnie do tego zmuszasz — powiedział, a po chwili ich głos zniknął, zostawiając mnie w spokoju. Niestety nie potrwał on długo, bo chwilę później poczułem na sobie lodowatą wodę.
— Kurwa mać! — podniosłem się, wycierając twarz. Podniosłem wzrok i zobaczyłem Chanyeola. — Kurwa, o co chodzi? — warknąłem.
— O mój Boże! — pisnęła Soyeon, również siadając, opatulając się kołdrą, by przykryć piersi. – O co ci chodzi, Chanyeol?! — zawołała piskliwym głosem. Przysięgam, jeśli nie byłbym tak zmęczony i zirytowany, przywaliłbym mu prosto w twarz. Gnojek ma szczęście, że jestem nago i nie mam nastroju do bójki.
— Powiedziałem, żebyś wstał Oh, ale mnie nie posłuchałeś. — Wzruszył ramionami, trzymając w ręku puste wiadro.
— Jezu, chłopie! Jestem kurewsko zmęczony. — Gwałtownie przebiegłem palcami po swoich włosach, po czym potarłem twarz. — Prawie wcale nie spałem.
— A czyja to wina? — spytał, ale nie dał mi nawet szansy odpowiedzieć, bo znów zaczął mówić. — Twoja. — Pokazał na mnie palcem. — To nie moja wina, że postanowiłeś spędzić cały dzień, zabawiając się z tą dziewczyną, jakkolwiek ma na imię, a potem przyszedłeś się z nią pieprzyć. — Machnął ręką w kierunku Soyeon.
— Ciągle się prujesz o to gówno? — jęknąłem, masując skronie. — Serio, to nie jest jakaś wielka sprawa. Pogódź się z tym. — warknąłem.
— Jaka dziewczyna? — Soyeon spojrzała na mnie, potem na Chanyeola, po czym znów na mnie. Wywróciłem oczami, w duchu przeklinając Chana. Spojrzałem na niego wzrokiem mówiącym przysięgam-że-cię-za-to-zabiję.
— Nie ważne, ubierz się i idź. Nie chcę, żebyś musiał siedzieć po godzinach. Mamy dzisiaj trochę do załatwienia. — Spojrzał na mnie, po czym wyszedł z pokoju.
— O czym on mówił? — spytała dziewczyna, gdy tylko opuścił pomieszczenie. Wstałem, zakładając na siebie bokserki.
— O niczym. — Chwyciłem swoje ubrania, gotowy do wyjścia.
— Kłamiesz — syknęła przez zaciśnięte zęby.
— I co z tego? — warknąłem, odwracając się w jej kierunku. — To nie twój pieprzony interes! — syknąłem, po czym otworzyłem drzwi i wyszedłem. Zaszedłem do swojego pokoju, gdzie wybrałem ciuchy i czyste bokserki, a następnie wszedłem do łazienki.
Po wzięciu prysznica i wykonaniu wszystkich porannych czynności opuściłem pokój i zbiegłem po schodach. Biorąc swoje klucze z haczyka, bez słowa wyszedłem i skierowałem się w stronę samochodu. Kiedy już siedziałem w środku, odpaliłem go i ruszyłem do szkoły. Już miałem wyjeżdżać przez przednie wejście, gdy telefon za wibrował mi w kieszeni. Wyciągając go, przesunąłem palcem po ekranie, aby go odblokować.
Od: Chanchuj
Nie zapomnij. Dzisiaj. Po szkole. Spotkanie.
Wystukałem krótką odpowiedz, mówiącą, że tam będę, po czym schowałem komórkę do kieszeni i wjechałem na szkolny parking. Gdy zaparkowałem na swoim stałym miejscu, wyciągnąłem kluczyki ze stacyjki i wyszedłem, zamykając za sobą drzwi. Zablokowując je, ruszyłem w kierunku szkoły, ignorując spojrzenia i szepty wokół siebie, chcąc, żeby ten dzień się już skończył.
Po kilku minutach chodzenia zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli biec do klas, nie chcąc się spóźnić. Kilka innych dzieciaków opierało się o swoje szafki i ze sobą rozmawiało, celowo chcąc się spóźnić. Cicho się zaśmiałem. Amatorzy.
Kiedy miałem zamiar skręcić w boczny korytarz, zauważyłem jasne, puszyste włosy, należące do nikogo innego jak Luhana. Zobaczyłem, jak przytula jakiegoś chłopaka na pożegnanie, po czym obaj poszli w swoje strony. Podniosłem brew, przyswajając to wszystko. Kimkolwiek był ten chłopak obok Luhana, był cholernie seksowny. Zdecydowanie bym go przeleciał.
Zauważając, że Luhan idzie w stronę korytarza, na którym się znajdowałem, łobuzersko się uśmiechnąłem, po czym schowałem za rogiem, czekając, aż obok mnie przejdzie. Gdy już miał skręcić w korytarze naprzeciw, chwyciłem go, pociągając w swoją stronę, po czym popchnąłem na ścianę.
— Tęskniłeś? — łobuzersko się uśmiechnąłem.
Luhan
— Co ty tu robisz, Sehun? — syknąłem, rozglądając się wokół na wypadek, gdyby ktoś przechodził obok. Ostatnim, czego potrzebowałem były kłopoty z dyrektorem, bo nie było mnie w klasie.
— Wciąż nie odpowiedziałeś na moje pytanie. — Łobuzerski uśmiech na jego ustach zrobił się jeszcze większy, gdy spojrzał na mnie tymi dużymi, brązowymi, intrygującymi oczami. Były takie niesamowite... Naprawdę musi przestać to robić.
— A powinienem za tobą tęsknić? — przestałem gorączkowo spoglądać we wszystkie strony, pozwalając swoim oczom spotkać jego.
— Ałć, skarbie! — Sehun przycisnął dłoń do swojej klatki piersiowej. — To bolało. — Sztucznie wydął swoją dolną wargę, chcąc wyglądać na smutnego, ale oboje wiedzieliśmy, że była to całkowita bzdura.
— Tak, tak, jestem pewien, że tak było.
— Ktoś ci włożył kij w dupę? — chłopak podniósł brew i cicho się zaśmiał.
— Jestem zirytowany i nie spałem zbyt długo w nocy, za co mogę ci podziękować — warknąłem, krzyżując ręce na piersi.
— To tak jak ja, ale nie widzisz mnie narzekającego — zadrwił, po czym pochylił się i przysunął usta do mojego ucha. — Poza tym, nie udawaj, że ci się nie podobało. — Jego oddech połaskotał mnie w skórę.
— Co mi się podobało? — przełknąłem ślinę, przygryzając wargę i czując na sobie jego wzrok.
— To, co wydarzyło się zeszłej nocy — szepnął, delikatnie całując moje ucho, po czym odsunął swoją głowę i wpatrywał się w moje oczy z figlarnym uśmieszkiem na ustach. Przygryzłem wnętrze policzka, czując, jak mój żołądek wywija fikołki. Skłamałbym, mówiąc, że mi się nie podobało, ale nie ma mowy, żebym dał mu tę satysfakcję.
— Cokolwiek pomoże ci spać w nocy, Oh. — Skierowałem się w swoją stronę, wyrywając z jego uścisku. Chłopak chwycił mnie za przedramię i przyciągnął z powrotem.
— Myślisz, że w to uwierzę? — spojrzał na mnie z rozbawieniem w oczach.
— Tak — przytaknąłem. — Tak myślę. — Zerknąłem na niego, po czym przeniosłem wzrok na jego dłoń na mojej ręce. — Więc jeśli nie masz nic przeciwko, muszę iść do klasy.
— Nie podobał ci się sposób w jaki... — Przerwał. — Całowałem twoją szyję? — oblizał usta, po czym trącił nosem moją szyję i zanim zdążyłem go powstrzymać, zaczął ją przygryzać, ssać i lizać. Powstrzymałem jęk i chrząknąłem, przyciskając dłonie do jego klatki piersiowej.
— N-nie. — Udało mi się go odepchnąć. Lecz chłopak kontynuował ignorowanie mnie, ponownie się przybliżając.
— Ani to, jak mój język ocierał się o twój? — przygryzł dolną wargę. Moje źrenice się rozszerzyły, wiedząc co się teraz stanie, ale zanim miałem okazję poskładać do kupy to, co się działo, Sehun chwycił mnie za tył głowy i łapczywie wpił się w moje usta. Czubkiem języka przejechał pomiędzy moimi wargami, chcąc dostać się do środka, lecz trzymałem je zamknięte. Gdy to zauważył, wolną ręką zjechał na moje pośladki i lekko je ścisnął, sprawiając, że gwałtownie zaczerpnąłem powietrza. Wykorzystując okazję, wślizgnął swój język do moich ust i przejechał nim po moim.
Jęknąłem, odwzajemniając pieszczotę, po czym odwróciłem głowę, przerywając pocałunek. Ciężko oddychając, przygryzłem dolną wargę.
Jezus! Ten dzieciak wie, jak działać szybko.
— O co ci chodzi, Sehun? — warknąłem, wycierając usta. Rozbawiony na mnie spojrzał.
— Tylko udowadniam swoją rację, skarbie. Podobało ci się i nie byłbym zaskoczony, jeśli chciałbyś to kontynuować. — Poprawił kołnierzyk swojej skórzanej kurtki. — Ale mam lekcje, więc jeśli chcesz, to możemy pojechać do mnie albo jeśli lubisz perwersję, możemy to zrobić na tyłach mojego samochodu. — Łobuzersko się uśmiechnął.
— Na kogo ja ci wyglądam? Na dziwkę?
— Skąd mam wiedzieć, co robisz w wolnym czasie? — włożył ręce do kieszeni jeansów, pozwalając swoim kciukom wystawać. Opadła mi szczęka. Kim on do cholery myśli, że jest? Nikt tak do mnie nie mówi. Nie obchodzi mnie czy jest Prezydentem Stanów Zjednoczonych, czy Johnnym Deppem. Jestem człowiekiem tak, jak wszyscy inni na tym pieprzonym świecie.
— Zatrzymaj się na sekundę, Oh! — zmrużyłem oczy, podchodząc do niego. — Mogliśmy się razem trochę pobawić, ale nigdy nie wykroczyło to poza całowanie, więc możesz zabrać swoje wielkie ego, wredne i obrzydliwe komentarze oraz bipolarną psychikę gdzie indziej, bo nie jestem w nastroju na ciebie i twoje gierki. Mogę być wieloma rzeczami, ale na pewno nie jestem dziwką! — warknąłem, przyciskając wskazujący palec do jego klatki piersiowej. — Rozumiemy się? — podniosłem brew, przechylając głowę na bok. Wyższy stał oszołomiony. Spojrzałem na niego jeszcze raz, po czym zadrwiłem i pokręciłem głową.
— Remis Oh! — pokazałem w jego stronę dwa palce jako pożegnanie, po czym się odwróciłem i odszedłem.
Tak się dzieje, kiedy zadzierasz z Luhanem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz