Chanyeol
Następnego dnia chodziłem jak na szpilkach. Bardzo stresowałem się naszą nie tak zwyczajną randką i tym, czy aby na pewno wszystko wypali.
Musiałem zorganizować to tak, aby ukochany nie zorientował się, co knuję i dopiąć wszystko na ostatni guzik, dlatego pozbyłem się młodszego, wysyłając go na cały dzień do spa.
Gdy tylko oznajmiłem, że kupiłem mu karnet do centrum urody, rzucił się na mnie niczym Reksio na kilo szynki, nie uważając na złamaną rękę.
Całe południe minęło w miarę przyjemnie, lecz z ogromnym stresem przed wieczorem. Załatwiłem wszystko, co było związane z restauracją i opłaciłem wszystko z góry.
Przed godziną, o której mieliśmy zarezerwowany stolik, pojechałem po ukochanego, który, gdy tylko mnie zobaczył, wyprzytulał mnie i co chwilę powtarzał, że jestem najlepszym chłopakiem pod słońcem.
Gdy wróciliśmy do domu, zebraliśmy się i już po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Była to jakże wykwintna oraz jedna z droższych restauracji w mieście. Nie jestem typem romantyka, więc to jest to, na co jedynie mogłem wpaść.
Usiedliśmy przy stole, a po chwili pojawiła się przy nas brązowowłosa kelnerka, zalotnie uśmiechając się i całą uwagę poświęcając mojej osobie. Złożyłem szybko zamówienie, nie chcąc jeszcze bardziej denerwować Byuna, bo znając jego, akurat przeszywał kobietę ze sztyletami w oczach.
— Channie. To wszystko jest tutaj takie drogie. Nie mogłeś wybrać tańszej restauracji? — zapytał Baekhyun, a ja delikatnie uśmiechnąłem się do niego i pogładziłem jego dłoń, która leżała na stole.
— Ten jeden raz możemy sobie na coś takiego pozwolić. Dzisiaj jest wyjątkowy dzień — odpowiedziałem. Wszystko przebiegało naprawdę sprawnie, jednak coraz bardziej zaczynałem się stresować nadchodzącymi wydarzeniami.
Kelnerka chwilę później przyniosła nam talerze, a ja cicho podziękowałem, zaczynając jeść. Spojrzałem na Baekhyuna i wiedziałem, że intensywnie myśli o moich słowach. Pogoniłem go, nie chcąc, by zaczął się czegokolwiek domyślać i w przyjemnej ciszy, przerywanej jedynie cichą melodią skrzypiec skończyliśmy swoje dania.
W końcu ukochany podziękował, a gdy tylko kobieta zabrała od nas naczynia, moje serce zabiło jak oszalałe. Spojrzałem na chłopaka, czując, jak moje ciało się napina, aż w końcu usłyszałem jego cichy głosik.
— Wyjątkowy? Dlaczego tak mówisz? Przecież to tylko zwykła randka... Co prawdę zapraszasz mnie na nią bez okazji, ale postaram się być w przekonaniu, że masz cudowne serduszko i sobie przypomniałeś o tym, że masz mnie. — Zaśmiał się cicho.
— Bardzo wyjątkowy, Baekhyun — powiedziałem nerwowo. Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko i obróciłem je w palcach, dopiero po chwili klękając na prawym kolanie. — To nie jest zwykła randka, kochanie — powiedziałem i otworzyłem pudełeczko, ukazując pierścionek. — Jesteśmy ze sobą naprawdę długo. Mieszkamy razem i jesteś całym moim światem. Dlatego chciałbym jeszcze bardziej się tobą opiekować i dbać o ciebie — wyszeptałem, patrząc mu w oczy.
— Wyjdziesz za mnie Baekhyun? — spytałem w końcu i przełknąłem głośno ślinę, patrząc w jego oczy, w których zauważyłem duży szok.
— C-Channie, co ty — wydukał. W jego oczach pojawiły się łzy, które zaraz zaczęły mu spływać po policzkach, lecz dalej nie uzyskałem odpowiedzi, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
— Baekkie — szepnąłem. — Wyjdziesz za mnie? — powtórzyłem swoje pytanie i zagryzłem wargę, nie wiedząc czego mam się spodziewać. Kiedy chłopak wstał, serce mi na chwilę stanęło, bo mózg już pokazywał mi czarne scenariusze.
— Tak, Channie, tak! Wyjdę za ciebie! — krzyknął ciszej, a po chwili poczułem delikatne ramię, które mocno mnie obejmowało oraz jagodowy zapach włosów, które łaskotały mnie w twarz.
Odwzajemniałem każdy jego następny pocałunek, jednak w końcu odsunąłem go od siebie i wziąłem między palce pierścionek. Sięgnąłem po jego dłoń, wsunąłem błyskotkę na odpowiedni palec i wstałem. Patrząc mu w oczy, nachyliłem się do niego i czule pocałowałem, dłonie układając na jego biodrach.
— Od teraz mów każdemu, że masz narzeczonego, Baek — powiedziałem naprawdę szczęśliwy.
— Będę — odpowiedział wesoło i zaczął przyglądać się ozdobie na jego palcu, świadczącej o naszym narzeczeństwu. Starłem kciukami łzy z jego policzków i z powrotem usiadłem przy stoliku. — Zapłaciłeś już? — zapytał cicho, z wielkim uśmiechem na twarzy. — Wracamy do domu?
— Wszystko opłaciłem z góry skarbie — szepnąłem, odpowiadając tym samym na jego pytanie. — Jeśli chcesz, to możemy już wrócić maluszku — dodałem i wstałem od stolika, zasuwając za sobą krzesło. Włożyłem pudełko od pierścionka w dłoń młodszego i uśmiechnąłem się. — To tak jakby taka pamiątka. — Zaśmiałem się ciepło i objąłem go w talii, przyciskając do siebie.
Gdy wyszliśmy na zewnątrz, owinąłem szyję szalikiem i zapiąłem dokładnie swój płaszcz, a po tym złapałem w swoją dłoń tą chłopaka, która była ukryta w rękawiczce.
— Dużo na to wydałeś? — zapytał, wciąż przyglądając się błyskotce.
— Pieniądze nie są tutaj ważne Baek, więc o nie nie pytaj — odpowiedziałem ciepło i uśmiechnąłem się do niego. — Jakiś czas o tym myślałem, ale przez pracę nigdy nie miałem czasu. A nie chciałem dawać ci pierścionka w domu, kiedy leżymy w łóżku. Zaplanowałem to trochę inaczej i chciałem poczekać na ten moment, kiedy będę miał w pracy luz. A on nadszedł dzisiaj — dodałem i pocałowałem go w czoło, patrząc przed siebie. — Poza tym mam nadzieję, że ci się podoba.
— Bardzo mi się podoba Yeollie! Kocham cię bardzo, wiesz? — powiedział i wtulił się w mój bok. Puścił moją dłoń i objął mój biceps, przyciągając policzek do mojego płaszczu, brudząc przy tym materiał pudrem.
Uśmiechnąłem się, słysząc jego słowa. Spacerowaliśmy po parku, dopóki nie stwierdziliśmy, że jest zimno i lepiej byłoby, gdybyśmy wrócili do mieszkania, a tam „ogarnęli" swoje emocje z dzisiejszego dnia.
— W takim razie chodźmy — szepnąłem i skierowaliśmy się do samochodu. Otworzyłem mu drzwi, a kiedy wsiadł, zamknąłem je i sam usiadłem na swoim miejscu, po chwili odpalając samochód. Ruszyłem do domu, w którym byliśmy po piętnastu minutach. — To teraz ciepła herbatka i pod kocyk ogarnąć swoje emocje. — Zaśmiałem się, otwierając drzwi do mieszkania.
Weszliśmy do pomieszczenia, a mój wzrok od razu padł na chłopaka, który pierwsze co zrobił, usiadł na kanapie w salonie i zaczął głęboko o czymś rozmyślać. Kiedy się rozebrałem, podszedłem do ukochanego i zrobiłem to również z nim, bo inaczej mały leń nie ruszyłby się na krok.
Odłożyłem wszystkie ubrania i spojrzałem niższemu w oczy, a ten stanął na palcach, by złączyć nasze usta w żarliwym pocałunku. W końcu oderwał się ode mnie i szybko popędził do sypialni, a ja zaraz za nim.
Szykowała się naprawdę upojna noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz